JAK NIE PRZYTYĆ W ŚWIĘTA? – o ocenianiu, krytyce i poczuciu winy przy wigilijnym stole

You are currently viewing JAK NIE PRZYTYĆ W ŚWIĘTA? – o ocenianiu, krytyce i poczuciu winy przy wigilijnym stole

Okres świąt to czas wielu miłych chwil związanych ze zmieniającym się otoczeniem, które ozdabiamy światełkami, choinką, czy innymi dekoracjami. To także charakterystyczne zapachy grzanego wina, palonych świec oraz korzennych przypraw. Jest to czas na zwolnienie, poświęcenie większej uwagi bliskim oraz refleksjom dotyczącym zbliżającemu się ku końcowi okresowi, a początkiem nowego. Mimo tych wszystkich ciepłych i przyjemnych skojarzeń jakie budzi w nas grudzień, często wiążę się on również z presją. Spotkania rodzinne, koniec roku, a początek nowego – to często „okazja” na pokazanie się z naszej „lepszej” strony, podjęcie postanowień.

Czy Tobie też zdarzyło się zakładać, że schudniesz do świąt? Albo od nowego roku?

Czy bałeś/bałaś się utraty kontroli nad swoją dietą i przytyciem przez trzydniową rozpustę przy świątecznym stole?

Jeśli tak, to zapewniam Cię, że nie jesteś jedyny/a.

Te szkodliwe myśli są zakorzeniane w nas od lat. Szykowanie stołu pełnego smakowitego jedzenia (w dodatku dostępnego tylko od święta), a później oczekiwanie, że powstrzymamy się przed jego zjedzeniem – to wielka próba dla naszej silnej woli. Tylko, czy w ogóle musimy ją testować?

Czytając ten artykuł pewnie szukasz rozwiązania jak nie przytyć w te święta? Nie mogę Cię jednak zapewnić, że otrzymasz prostą odpowiedź na to pytanie. Nie zamierzam mówić Ci żebyś zrobił/a hardcore’owy trening w celu spalenia kalorii. Albo, żebyś pod żadnym pozorem nie sięgał/a po kawałek ciasta. Najlepiej weź ze sobą pudełka z własnym jedzeniem do wigilijnego stołu… No nie!

Kluczowym aspektem w kontekście świąt jest zadanie sobie pytania – dlaczego tak bardzo boję się oceny w Boże Narodzenie?

Może się to wiązać zarówno z niską samooceną naszego wyglądu – poczucia, że nie jesteśmy wystarczająco szczupli/szczupłe, aby móc jeść jakiekolwiek potrawy będące na stole. Czy żeby móc pokazać się dalszej rodzinie (bo np. rok temu byliśmy o ileś kilogramów lżejsi). Może to być również spowodowane strachem przed utratą kontroli. Być może cały rok pilnowałeś/pilnowałaś diety, narzucałeś/łaś sobie restrykcje, a teraz boisz się, że wrócisz do punktu zero w te trzy świąteczne dni. Innym powodem może być wstyd spowodowany zaglądaniem w cudzy talerz i oceną jego zawartości. Może zostałeś/zostałaś wychowana w rodzinie, która zawsze oceniała co trafia na twój talerz i ile pokarmu zjadłaś. Może przekładano to na to jak wyglądasz… Mogłeś/mogłaś zmagać się również z wmuszaniem jedzenia („Zjedz jeszcze trochę, bo babci będzie przykro”), albo z odbieraniem przyzwolenia do jedzeniakrytykowaniem („Tobie to już chyba wystarczy”, „Ale masz apetyt!”). Dodatkowo mogłeś/mogłaś słyszeć komunikaty, które negatywnie oceniały Twoją sylwetkę – „Ale z Ciebie patyk! Wiatr by Cię zdmuchnął”, „Nic dziwnego, że tak wyglądasz, skoro tyle jesz”.

Przyczyny niskiej samooceny

Każda z tych sytuacji (a pewnie znalazłoby się ich jeszcze więcej) niesie ze sobą negatywne skojarzenie ze świętami. Presja rodziny i społeczeństwa w tym okresie wzrasta i powoduje w nas więcej strachu, obawy i wstydu, zamiast budzić radość ze wspólnego czasu z bliskimi przy pysznym jedzeniu.

Jak więc podejść do tegorocznych świąt? Co zrobić, jeśli takie komunikaty mają miejsce w naszym najbliższym gronie? Albo jak radzić sobie z naszym wewnętrznym krytykiem, który ocenia każdy z naszych wyborów żywieniowych?

Po pierwsze – postawa asertywna

Asertywność to nie tylko mówienie NIE. To również komunikowanie swoich granic i upominanie się, gdy zostają przekraczane. Jeśli ktoś w te święta skomentuje porcję jaką nałożyłeś/nałożyłaś sobie na talerz, powiedz, że nie życzysz sobie komentarzy o tym ile i co jesz. Najlepiej nie zagłębiaj się w dyskusję. Jeśli umiesz – ignoruj złośliwe docinki, ale staraj się być stanowczy/a względem swoim granic.

Postawa asertywna

Po drugie – porzucenie zasady wszystko, albo nic

Osoby odchudzające się lub planujące redukcję masy ciała często wiążą to z deklaracją pilnowania diety i aktywności fizycznej na 100%. Małe odstępstwo uznają za porażkę i łatwo porzucają postawiony sobie cel, bo przecież „i tak się nie uda”. Zauważenie, że odstępstwo od diety czy aktywności fizycznej na 3 dni z 365 dni w roku, to jedynie kropla w morzu, może być uwalniające. Spojrzenie na całokształt naszego stylu życia w okresie dłuższym niże kilka dni, pozwoli Ci zauważyć, że cieszenie się bardziej kalorycznym jedzeniem w okresie świąt, nie jest grzechem i porażką przekreślającą Twój długofalowy cel.

Po trzecie – brak zakazów i nakazów

Nie wiem czy zauważyłeś/zauważyłaś, że stosowanie ograniczeń budzi w człowieku potrzebę wyzwolenia się z opresji, odzyskania wolności, a więc chęci złamania zakazu. Z tego właśnie względu nie należy ich stosować zarówno w codziennym życiu, jak i w okresie świąt. Jeśli podejdziesz do Bożego Narodzenia jako do testu Twojej silnej woli i wyzwania, czy utrzymasz dietę, to istnieje duże prawdopodobieństwo porażki. Nie mówię tego, dlatego, że nie wierzę w Twoją silną wolę. Uważam jednak, że restrykcje narzucone sobie w okresie biesiadowania, mogą skończyć się poczuciem straty i nieszczęściem, zamiast dumy z trzymania się diety. Porzuć zakazy i nakazy i po prostu ciesz się świętami. Pamiętaj – zakazany owoc kusi najbardziej, więc stosując restrykcje podświadomie masz ochotę na ich łamanie. Oszczędź sobie późniejszego uczucia porażki i wstydu, które prawdopodobnie poczujesz ulegając pokusie.

Po czwarte – słuchanie sygnałów głodu i sytości

Choć mówię tu o tym, aby nie stawiać sobie żadnych restrykcji, to uważam, że do wszystkiego należy podejść z rozsądkiem. Nie chcę w końcu namawiać Cię do przejadania się i „korzystania póki możesz” z okazji do zjedzenia unikanych przez Ciebie, bądź „zakazanych” produktów. Naucz się znajdywać złoty środek. Pozwól sobie na zjedzenie takiej ilości pierogów, na jaką masz ochotę. Weź dokładkę sernika. Pamiętaj jednak o sygnałach jakie wysyła Ci Twój organizm. Uczucie przejedzenia nie jest w końcu fajnym uczuciem. Ociężałość po posiłku, senność i prawdopodobnie poczucie winy, które przyjdzie wraz z przejedzeniem – to rzeczy, które chcemy uniknąć w te święta. Jedz powoli, uważnie, ciesz się każdym kęsem i poświęcaj mu czas. Nikt Cię nie goni, więc możesz jeść tak długo, jak chcesz. Dzięki stosowaniu zasad uważnego jedzenia, ograniczysz ryzyko przejedzenia, a zwiększysz szanse na odebranie we właściwym czasie sygnału świadczącego o sytości. W końcu nie ma chyba lepszego uczucia od zaspokojenia głodu, ale pozbawionego nieprzyjemnego zalegania nadmiaru pożywienia w żołądku, prawda?

Umiejętność odpowiedzi na swoje sygnały głodu i sytości

Po piąte – święta to nie tylko jedzenie

Choć świąteczne jedzenie może wywoływać w Tobie zarówno ekscytację związaną z pysznymi doznaniami smakowymi, jak i stres, ze względu na obawę, czy zdołasz się kontrolować, to pamiętaj – święta to nie tylko jedzenie. Pierogi, kapusta z grzybami, barszcz, grzybowa, makowiec – to wszystko umila nam ten czas, ale powinno stanowić jedynie dodatek. Jeśli pozbędziesz się fiksacji na punkcie jedzenia, dostrzeżesz inne, ważniejsze aspekty Bożego Narodzenia. Przede wszystkim czas z bliskimi, piękne wnętrza pełne dekoracji, (być może) śnieg za oknem, czy radość członków rodziny otwierających prezenty. W te święta skup swoją uwagę na właśnie tych doznaniach. Jedzenie zostaw jako dodatek do tej całej magicznej atmosfery. Wpłynie to pozytywnie na Twoje zdrowie psychiczne, ale także prawdopodobnie na to ile i co zjesz. Nie skupiając się jedynie na pokarmach, które w te dni zjesz, unikniesz poczucia winy i porażki, bo nie będziesz musiał/a sobie niczego wypominać. Uznasz, że „jedzenie było na stole, chętnie się nim częstowałeś/częstowałaś, ale nie je pamiętasz najbardziej”. Uwolnienie się z pułapki zafiksowania na punkcie jedzenia to dla wielu osób wyzwanie na dłuższą metę, nie jedynie na okres świąteczny, dlatego podejmij działanie już teraz i po prostu spróbuj.

Na koniec, chciałabym w te święta życzyć Ci przede wszystkim uwolnienia głowy od natarczywych myśli pełnych poczucia winy, wstydu i braku samoakceptacji. Pamiętaj, że każdy zasługuje na jedzenie i czerpanie z niego przyjemności. Nie zapominaj również o tym, że 3 dni nic nie zmienią w perspektywie całego roku, dlatego patrz na to holistycznie. Dodatkowo, życzę Ci dużo rodzinnego ciepła, uśmiechu i szczerej radości. Aby był to dla Ciebie okres odpoczynku i regeneracji, zarówno w kontekście psychicznym jak i fizycznym. Każdemu z nas przyda się ten reset i odbudowanie zasobów. Wszystkiego dobrego!

P.S. Nie zapomnij również wpaść na mojego Instagrama @wiedzanatalerzupl – będzie mi bardzo miło! Podziel się również w komentarzu swoimi przemyśleniami, obawami i radami w związku z okresem świąt. Czy różne sytuacje życiowe wpłynęły na to, że obawiasz się konfrontacji z bliskimi i świątecznym jedzeniem? Pamiętaj, że strefa komentarzy jest wolna od oceny i krytyki! Wyrzuć to z siebie! Miłego dnia 😊

Dodaj komentarz